WOŚP 2010 okiem 14-latka

 

RAJD WIELKIEGO SERCA
czyli off-roadowa Orkiestra z Poznania do Książa Wlkp.
 
            Jest niedziela, godzina 7:30, pod mój dom podjeżdża znajomy. Podekscytowany wsiadam do auta i wspólnie ruszamy do Poznania.
            Na miejscu zbiórki jest już kilku organizatorów, my jesteśmy kolejnymi. Wysiadam z samochodu i zaraz pada pierwsze polecenie: "Szymon, idź na drogę i kieruj uczestników do bazy!" Taka praca. Razem z kolegą ubieramy się w odblaskowe kamizelki ochronne i wychodzimy na ulicę. Jest zimno, ale nikt nie narzeka. Podjeżdżają pierwsze terenówki, a my machając w górze flagami wskazujemy im Bazę Rajdu. Małe problemy stwarza tramwaj do odśnieżania szyn, który nie może przejechać , ponieważ jedno z aut jest za mocno wychylone na ulicę. To wydarzenie przysparza nam wiele trudności. Wymyślamy objazdy dla uczestników żeby przyjechali z drugiej strony ulicy.
 
            10:30. Krótka odprawa prowadzona przez Jarka - Komandora Rajdu i pierwsza grupa jest gotowa do startu. Prowadzą ją Picco i Suba. Ponieważ swoje zadanie już wypełniliśmy, więc wskakujemy wraz z kolegą do ich aut by wspólnie wyruszyć na trasę. Prowadzimy przejazd paradny kolumny przed sceną główną w Poznaniu, a następnie wyprowadzamy załogi na obrzeża miasta. Dalszą przebieg trasy zawodnicy muszą już odczytać sami z materiałów nawigacyjnych otrzymanych w bazie Rajdu – tak zwanego Roadbooka. 
            Za chwilę spotykamy Nomada oraz Anda, których zadaniem było przetarcie szlaku po wczorajszych i nocnych opadach śniegu. Ich auta opatrzone w ogromne koła z solidnymi bieżnikami oraz masywne przednie zderzaki są jedyną szansą przetarcia drogi. Mówią, że większość trasy da się już przejechać, ale będzie to wymagało od uczestników sporo wysiłku (ha!... – w końcu to rajd terenowy ).
            Gdy odjeżdżają by przebić się jeszcze przez ostatni odcinek, a przez CB dociera do nas komunikat, że pierwsze auto z grupy wjechało w zaspę. W naszym samochodzie padają komentarze typu: "niezłe jaja" czy "jest nieźle, a przecież to dopiero początek". Podczas dalszej jazdy bezdrożami napotykamy na różne niespodzianki (pomijając ogromne zaspy) jak np. kołyszące się linie wysokiego napięcia czy zagrzebane po okna i pozostawione na drodze auta osobowe. Dojeżdżamy do Mosiny, gdzie zawodnicy przybijają pieczątki na PKP (punkt kontroli przejazdu), a następnie jedziemy na żwirownię do Żabinka na OS (odcinek specjalny). Tu załogi mają za zadanie przejechać po wyznaczonej trasie w jak najkrótszym czasie. Trzeba przyznać, że pomimo dużej ilości śniegu i nierówności terenu wykręcają całkiem niezłe czasy!
            Po przejechaniu przez naszą grupę OS-u ruszamy dalej w kierunku Śremu. Przez odcinek z Manieczek do Psarskiego jedziemy śnieżnymi tunelami. Na miejscu, na boisku szkolnym gdzie od lat jest śremski sztab WOŚP jemy ciepły posiłek. Jest chwila by porozmawiać z uczestnikami rajdu i podzielić się wrażeniami z trasy. Po pół godzinie ruszamy do Dolska gdzie mieści się kolejny PKP, a następnie kierujemy się dalej na Autodrom 4x4 we Włościejewkach.
            Tam Komandor Rajdu przydziela mi kolejne zadanie. Mam pozbierać z aut karty drogowe ze zdobytymi pieczątkami.. Po chwili wracam do sztabu z ich stosem, by zdać je organizatorom w celu przeliczenia punktów. W tej samej chwili rozpoczyna się  licytacja na której można wylicytować min. kalendarzyk WOŚP-u oraz koszulkę z rajdu "Włącz Myślenie" z autografem Macieja Wisławskiego - byłego pilota znanego kierowcy rajdowego Krzysztofa Chołowczyca.
            Muszę już wracać do domu. Szkoda, bo za chwilę auta będą się ustawiały w kolumnę by zajechać paradnie pod sztab w Książu Wlkp. na „Światełko do Nieba” i zdać puszki z uzbieranymi pieniędzmi.
 
Podsumowując. Rajd Wielkiego Serca zgromadził 89 załóg oraz zebrał ponad 10.000 złotych na rzecz Wielkiej Orkiestry, a co najważniejsze wielu zawodników zapowiedziało, że za rok też przyjedzie!!
 
Ja również.
                                                                                              Szymon Faleński